Pierwszy raz widziałam diugonia w 2008 roku, podczas mojego pierwszego safari po Morzu Czerwonym. Pamiętam to jak dziś, ostatnie nurkowanie, gdzieś w okolicach Marsa Alam, mała zatoczka, na dnie tylko trawa, żadnych innych atrakcji. Na powierzchni rozciąga się lina żeby łodzie nie wpływały do jej wnętrza. Prawdopodobieństwo, że go spotkamy jest małe ale jest, dlatego decydujemy się na to miejsce. Po długich minutach poszukiwania, przed nami pojawia się chmura unoszącego się z dna osadu, a z niej wyłania się on - Dugong Dugong. Mierzy jakieś ponad 2m, spokojnie pałaszuje trawę, skubiąc ją jak krowa. Zupełnie nie zwraca na nas uwagi. Do jego brzucha przyczepione są dwie podnawki, a grzbiet jest cały w bliznach po spotkaniach ze śrubami łodzi. Pyszczek ma jak Muminek, tak słodki że chciałoby się go przytulić. Po chwili rusza w stronę powierzchni, żeby zaczerpnąć powietrza, podnawki powiewają pod nim niczym dwie torpedy. Ten olbrzym o obłym ciele i ogonie jak syrena porusza się pod wodą z ogromną gracją w wdziękiem. Gdyby nie to, że czas nurkowania dobiega końca mogłabym siedzieć pod wodą godzinami i się na niego gapić.
Do Egiptu wróciłam po długim czasie, bo aż po 8 latach, w listopadzie 2016 roku, tym razem zaczynaliśmy nasze safari od miejsca w okolicy Marsa Alam – Marsa Shoma. Tu ponoć można spotkać diugonia. Niestety nie udało się, po ponad 60 min poszukiwania, nie udaje nam się go spotkać. Kolejne safari po Morzu Czerwonym z nalofoty.pl, w lutym 2017 i znowu Marsa Shoma. Są nurkowie ale jest też Artur z Jezusem na zajęciach freedivingowych. Podczas pierwszego dnia safari Artur zalicza ćwiczenia na wodach otwartych kursu PADI Freediver pod czujnym okiem instruktora Adama Borkowskiego vel Jezusa. Grupa nurków rusza na nurkowanie a oni zostają w okolicy łodzi. Kiedy wracamy widzimy jak wsiadają na ponton i odpływają w kierunku brzegu, po czym wskakują do wody. Na łodzi dowiadujemy się, że ponoć widziano tam diugonia. Nie ma ich ponad 40 min, jak wracają na ich twarzach widzimy tylko szerokie uśmiechy. Wieczorem pokazują nam filmiki. Bajka w czystej postaci! To piękne, wolne zwierzę i oni, niczym nie skrępowani, wolni jak on. Pływają razem, obserwują się nawzajem, diugoń z niesamowitą precyzją prezentuje Arturowi prawidłowe wykonanie zanurzenia freedivingowego – czyli scyzoryk. Wygląda to jakby cała trójka świetnie się bawiła. Nam nurkom, pomimo tego że całe drugie nurkowanie tego dnia poświęciliśmy na jego poszukiwanie, niestety nie udało się go spotkać. Widać diugoń nie lubi bąbelków i woli bawić się z freediverami niż nurkami. Jednak nie poddaję się i wierzę, że już w listopadzie 2017, podczas kolejnego naszego nalofockiego safari po południowej części Morza Czerwonego uda mi się go w końcu znowu spotkać, a wszystkich chętnych zapraszam oczywiście na wspólne poszukiwania!
A na koniec jeszcze trochę o tym pięknym i rzadkim ssaku za Wikipedią:
„Diugoń przybrzeżny, diugoń, dugoń lub piersiopławka (Dugong dugon), morski ssak zaliczany do rzędu brzegowców, jedyny współcześnie żyjący przedstawiciel rodziny diugoniowatych. Diugonie przybrzeżne są ssakami dużymi, przystosowanymi do życia wodnego i niezdolnymi do poruszania się na lądzie. Dorosłe osobniki osiągają długość rzędu 3 metrów, przy masie ciała około 400 kg. Są roślinożercami, jedzą przez cały dzień i odżywiają się trawą morską. Żyją stadnie w wodach mórz tropikalnych i subtropikalnych − w wodach przybrzeżnych, w lagunach, rzekach i zatokach oraz w szerokiej równi pływowej odsłanianej w czasie odpływu morza. Zamieszkują region indopacyficzny – od wschodnich wybrzeży Afryki i Morza Czerwonego po Australię, Wyspy Marshalla, Wyspy Salomona i Nową Kaledonię.
Organizm diugonia przybrzeżnego jest przystosowany do długiego przebywania pod wodą. Potrafi zachować długie przerwy między oddechami – od 2 do 8 minut. Badany przez naukowców w 1978 roku średni czas nurkowania diugoni przetrzymywanych w niewoli został określony na 73,3 sekundy. Zmierzono wówczas czas 370 zanurzeń, z których najdłuższy trwał około 400 sekund. Inne badania wykazały czas maksymalny 506 sekund. Zmierzono także czas nieprzerwanego przebywania pod wodą diugonia, który na wolności uciekał przed myśliwymi. Osobnik ten potrafił płynąć z prędkością 12 węzłów w zanurzeniu przez niemal 3 minuty. Wobec powyższych danych relacja o zaobserwowanym nurkowaniu trwającym aż 16 minut zdaje się być nieprawdopodobna.”
„Myślę, że jeśli instynktownie czujemy więź z manatem, diugoniem i delfinem, dzięki której zapominamy, iż zwierzęta te nie przypominają nas fizycznie i więź ta łączy nas z nimi na jakimś nie opisanym, subtelnym poziomie, to dzieje się tak dlatego, że być może mamy wspólną historię i wspólne pochodzenie.”
Tekst: Agata Isajew „Gagatek”
Zdjęcia z archiwum nalofoty.pl
WARSZAWA-OCHOTA
wejście furtką od ul. Tarczyńskiej
Pola Vision Adam Borkowski
NIP: PL 118-082-76-28; Regon: 012333784;
Wpis do ewid.: 46132
nr rachunku (mBank)
10 1140 2004 0000 3502 3006 9194